Tuesday, February 19, 2008

Saltillo 'Ganglion' (Trip-hop, elektroniczna)



Gdy Ola powiedziała mi, że ma jakąś ciekawą płytę trip-hopową, od razu się ucieszyłem. Dawno już nie słyszałem niczego nowego co można by było podczepić pod ten gatunek. No może poza 'War Stories' U.N.K.L.E., ale tam tyle trip-hopu co przysłowiowy kot napłakał.

Pierwszy odsłuch przyniósł zachwyt. Ale po chwili dotarło do mnie, że ta płyta to nic nowego i oryginalnego. Bębny jak od wcześniej wspomnianego U.N.K.L.E. i Dj-a Shadow'a, gitara jak od Portishead, sample 'mówione'też jakieś takie Shadow-owate, melodie jak od Sunday Munich (co po części jest zrozumiałe ponieważ Menton J. Matthews III aka. Saltillo współtworzy ten zespół), orient połączony z szybszym bitem jak od Talvin'a Singh'a i... mógłbym tak jeszcze trochę. Ogólnie rzecz biorąc jest to zrzynka z wcześniejszych dokonań trip-hopowych mistrzów (bez SM, bo im do mistrzostwa daleko).
Ogólny klimat płyty można zilustrować obrazem filmowym, w którym w przyśpieszonym tempie widać ruch uliczny, życie miasta. Tak, to idealna ilustracja. Tak samo jak wyświechtany jest ten obraz, tak wyświechtana jest ta muzyka.
Jedyną rzeczą, która na prawdę, bez żadnego 'ale', mi się podobała to partie wiolonczeli w utworach, na prawdę bardzo dobre. A i jeszcze pierwszy utwór z płyty: "A necessary end".

Liczyłem na trip-hopowy cud, dostałem tylko popłuczyny. Pozostaje mi czekać na nowe Portishead i Massive Attack. Obym się nie zawiódł na nich tak jak na Saltillo.