Friday, February 9, 2007

Amon Tobin "Foley Room" (IDM, Drumm'n'Bass)

Ostatnio z kolegą zastanawiałem się jak to jest, że Amon nie ma ani jednej słabej płyty. Każdy jego twór jest bardzo dobry i oryginalny. Bigosz (tj, mój kolega) stwierdził, że pewnie wszystkie nagrał w ciągu 2 lat i teraz je wydaje z przerwami, w czasie których udaje, że pracuje nad czymś nowym.

Tak więc już odrazu wiadomo, że nowa płyta Amona Tobina jest bardzo, bardzo dobra wręcz świetna. Chwilami tajemnicza(Horsefish) , czasami porywająca, energiczna(kawałek "Esther's" wgniata w fotel) jak inny krążek A.T "Bricolage"(a może nawet jeszcze bardziej), chilloutowa("At The End Of The Day"). Jest ona bardzo spójna jak wszystkie płyty Amona Adonaia Santosa de Araujo Tobina. Słychać na niej dźwięki jakich do tej pory nikt nie wykorzystywał(przynajmniej ja takich nie słyszałem nigdzie), co jest jej ogromnym plusem. Przy nagrywaniu płyty, Amona wspomagał Kronos Quartet, którego smyczki można usłyszeć w "Bloodstone".

Tej płyty nie można mieć dość nawet po 100 przesłuchaniach. Każdy powinien ją usłyszeć i przekonać się, że Amon to Ninjatunowy pewniak, który nigdy nie zrobił niczego złego.(No jeszcze Cinematic Orchestra jest takim pewniakiem ale po usłyszeniu nowego singla, wydaje mi się, że dzięki przyszłej płycie może się to zmienić)
5+/6

10 comments:

Anonymous said...

ja chce napisac ze bardzo wzruszyla mnie ta recenzja. dla mnie jest to sensacja na skale swiatowa!!! (dla nieswiadomych musze napisac ze jest to 1 recenzja plyty na miesiac przed jej wydaniem hłe hłe drobny szczegoł :P) tak wiec konczac te wypociny moje i wieczac wypociny mocno nieswieze Ledzioska: ŁOT DE FAK IS GOŁIN ON?
si ja!

Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
ledzio said...

Dla jasnosci pisala to moja przyjaciolka. Chciala mnie upokorzyc:P Zrecenzowalem plyte miesiac przed wydaniem to dlatego, ze jako profesjonalista otrzymalem ja od Ninja tune bo chcieli żebym wyraził o niej swoją jakże ważna opinie:P:P

Anonymous said...

chce sprostowac ten podły komentarz napisany przez osobnika meskiego Pana Łosia :D (klasycznie). Drogi Ledziu!
pragne pogratulowac Ci wspołpracy z ninja![ach ta twoja fascynacja złowiami...] gratulacje :D wspaniała recenzja, jestesm pod wraznieniem :D [hehehe]pisz dalej!! wszyscy Twoi fani czekaja na NINJA-LE[o]DZIO TOUR :P [ju noł it ;)]
sia ja!

pieguz said...

haha, no pieknie, recka plyty przed wydaniem :D Ja tam znam tylko jeden album Tobina. nawet nie pamietam jaki... hmm... chyba Supermodified... nudny... hihi :P własciwie, to chyba nudny, bo nic z niego nie pamietam ;]

ledzio said...

Szoszo no coo:P Junk też słuchał tej płyty niedawno a widzisz premiera za miesiąc. Ja poszedłem tylko o krok dalej i napisałem recenzję:P Grzeszysz znowu Zoso, grzeszysz:P Najpierw powiedzialas, ze Four Tet brzydko pachnie, potem, że The Knife też jest słabe a teraz na Amona psioczysz:P niewybaczalne:P

pieguz said...

ja nie psiocze, pisze tylko, ze nic nie pamietam, czyli chyba nudne bylo, ew. malo zapadliwe w pamiec :P przeciez wiesz, ze ja takiej muzyki nie slucham w duzych ilosciach. lepiej sie ciesz, ze wiem kto to, co to i jak pachnie (mniej wiecej) ;)
a z tym odsluchem przed premiera, to tak tylko, dokuczam po znajomosci ;)

ps. fascynacja żółwiami brzmi nieźle, ale mojego nie oddam ;]

gabj said...

i don't subscribe to this point of view.. ;p
(tzn. nie bardzo jarzę, o co loto, ale odkomentowywuję się, wszak tak wymaga blogowa netykieta :D) no, i generalnie, sporo tu rzeczy, których nie kojarzę ;]

Anonymous said...

gdzie Ty tam dnb slyszysz moj drogi?;)

i drum a nie drumm ;)

sordid said...

a czy płyta nie była dostępna na stronie wytwórni przed premierą w sklepach?