
"Air Force" w porównaniu do poprzedniej płyty Jamie'ego Stewarta i spółki jest tak samo smutna Smutna pod względem muzyki i tekstów. Oczywiście są też pogodne przerywniki żeby się cały czas nie dołować. Na początku, podobnie jak w "La Foret", jest spokojny utwór, za to już następny, "Boy Soprano"(dla mnie singiel ubiegłego roku), nadaje szybkiego tempa. Dalej mamy wesołe, całkiem sympatyczne utwory, wśród których nawet jeden ("Hello from eau clarie") ma zabawny tekst. I tak jest do...5 piosenki.Potem znowu smutek. Ten stan trwa do 9 utworu, a potem już do końca co? Smutek oczywiście. Czyli w sumie mamy 4 na 11 piosenek, powiedzmy, radosne a reszta dołuje. Ale jak dołuje! Normalnie, wyżyny dołowania. Spokojne, ciche utwory, w których tylko czasami rozbrzmiewa krzyk Stewarta, potrafią tak doprowadzić do płaczu jak nic innego (albo ja jestem przewrażliwiony). To pokazuje, że Xiu Xiu trzyma formę i nie zapowiada się na to aby miało się to zmienić. Jednak w świecie muzyki wszystko jest możliwe (patrz "recenzja" poniżej).
Krótko mówiąc. Jak chce ktoś płakać to niech płacze chociaż z powodu na prawdę wzruszającej muzyki i niech załatwi sobie "Air Force" Xiu Xiu.Płyta dla płaczków (czyli dla mnie). Właśnie u mnie leci. Oj będę płakał;(
5+/6
Jak ktoś chcę posłuchać Xiu Xiu to zapraszam tutaj,
2 comments:
wlasnie sobie tak wącham co tam dali na majspejsie i... hmm... niby nie brzmi to zle, na poczatku nawet ciekawie (czyt. Boy Soprano). Ale pozniej jakos jest... hmm... nie wiem jak bym zareagowala na cala godzine (tak strzelam ta godzina jako mniej wiecej czasem trwania calego krazka)takiej muzyki. co to jest w sumie? post rock?
Hmm nie określiłbym tego post rockiem. Trochę zalatuje momentami folktroniką. Sam nie wiem jak to określić
Post a Comment